DC czy Marvel? O ile jeszcze w czasach „Batmanów” Christophera Nolana to pierwsze filmowe uniwersum było górą, o tyle obecnie… no cóż. Poza nielicznymi udanymi produkcjami (świetny „The Batman”, genialny „Joker”!), większość tytułów z ostatnich lat budzi u fanów spore rozczarowanie. Czy to się ma szansę zmienić? „Nową nadzieją” DCU jest James Gunn.
James Gunn jest reżyserem i scenarzystą doskonale znanym fanom popkultury. Z czym kojarzy się najbardziej? Jego „koronną” produkcją są „Strażnicy Galaktyki”, czyli… filmy stworzone dla Marvela. Jednak to nie wszystko, co ma on na swoim koncie.
Wcześniejsze tytuły wydają się niezbyt „porywające” – może za wyjątkiem „Świtu żywych trupów”, do których Gunn napisał scenariusz, a reżyserią horroru zajął się Zack Snyder. Jednak w ostatnich latach u naszego „bohatera” działo się sporo. I to zarówno w MCU, jak i… w świecie DC.
W 2021 roku pojawił się „Legion Samobójców” („The Suicide Squad” – nie mylić z „Suicide Squad” z 2016”), który – chociaż idealny nie był – zebrał znacznie lepsze oceny niż poprzednia próba adaptacji tej historii. Natomiast w 2022 roku pojawił się bardzo dobrze przyjęty serial „The Peacemaker”. Jego fabuła jest skoncentrowana na tytułowym Peacemakerze. Wzięcie na tapet historii superbohatera o wątpliwej moralności okazało się strzałem w dziesiątkę – zadowoleni są i fani, i krytycy.
Dlatego decyzja o mianowaniu Jamesa Gunna jednym z nowych szefów DC Films nie jest ogromnym zaskoczeniem i… pozwala z większym optymizmem patrzeć na przyszłość DCU.
Na marginesie dodajmy, że Gunn będzie współpracować z Peterem Safranem – brytyjskim producentem, który pracował m.in. przy ciepło przyjętym „Aquamanie”, „Shazamie” z 2019 r. i „The Suicide Squad”.
Chociaż MCU ma swoje problemy, to jednak w oczach dużej grupy fanów te produkcje „wygrywają” z konkurencyjnymi tytułami DC. Na przestrzeni ostatnich lat pojawiło się wiele zarzutów względem tych drugich.
Sprawdź również: Seriale Disney+: rozwój uniwersów czy przerost formy nad treścią?
Podnosi się choćby:
I najważniejsze: zdaje się, że DCU w ogóle nie zwraca uwagę na opinie i oczekiwania swoich fanów. Owszem, Marvel momentami przesadza z tzw. „fan serwisem”, ale też wie, jak komunikować się z publicznością. Wystarczy wspomnieć, że w odpowiedzi na mnóstwo komentarzy po jednym z odcinków „Falcona i Zimowego Żołnierza” na oficjalnym kanale Marvel Entertainment na YouTube pojawił się godzinny montaż tańca Zemo. Niby nic, ale takie drobiazgi „robią robotę”.
Oczywiście nie chodzi o to, żeby DCU skopiowało wszystko od Marvela. Jednak to komiksowe uniwersum ma OGROMNY potencjał, który nadal nie jest w pełni wykorzystany.
Kilka lat temu James Gunn wniósł powiew świeżości do Marvela. „Strażnicy Galaktyki” to film o unikalnym, bardzo luźnym stylu. Bohaterów kupuje się tu na „dzień dobry”, a fabuła – mimo że nie jest śmiertelnie poważna – wciąga i ma swoją dramaturgię. Nie bez powodu „Guardiansów” uwzględniono nawet w dwóch ostatnich filmach z serii „Avengers”!
Czytaj też: „Strażnicy Galaktyki vol. III” coraz bliżej!
Co zatem zrobi twórca dla DCU? Zalążki jego myślenia widać już w dwóch produkcjach, które stworzył dla tego uniwersum. Przede wszystkim „serial „The Peacemaker” nawiązuje fabularnie do filmu „Legion Samobójców”, i robi to w bardzo przemyślany sposób. To jednak nie wszystko.
Szczątkowe informacje uzyskiwane od Gunna (jeszcze do maja 2023 związanego z MCU, bo przecież czekamy na 3. część „Guardiansów”!) wskazują, że „idzie dobre”. Czego można się spodziewać? Oto kilka przewidywań.
Warto przy okazji wspomnieć, że… filmy DCU będą teraz marką oddzieloną od Warner Bros. Produkcją zajmie się niezależne DC Studios. Dlatego powinny się skończyć „przepychanki” z WB, np. w kwestii długości filmów. Ponadto twórcy byli zmuszeni m.in. do wycięcia ponad pół godziny z „Batman vs. Superman” czy z „Ligi Sprawiedliwości” (wersja reżyserska tego drugiego filmu jest ZNACZNIE lepsza).
Plany DCU na razie pozostają sporą zagadką – zwłaszcza po zmianach na stanowisku dyrektora DC Studios. Jest kilka projektów przygotowaniu. Są to:
Widać więc, że DC nie porzuca projektów, które spotkały się z doskonałym odbiorem widzów i... były po prostu świetne. Jednak ich kontynuacja rodzi pytanie: czy zostaną one uwzględnione jako część DCU, czy też będą stanowić zupełnie odrębne produkcje?
Wydaje się, że sytuacja rozwinie się raczej w tę drugą stronę – zwłaszcza, że na ekrany mają powrócić Ben Affleck w roli Batmana oraz Henry Cavill w roli Supermana. Prawdopodobnie więc duży wątek fabularny (ang. story arc) uniwersum DC – na wzór jednej historii spajającej produkcje Marvela – będzie się rozwijać wokół tych postaci.
Czytaj też: 6 gadżetów dla każdego fana DC Comics
James Gunn jeszcze nie pożegnał się z MCU, bo – jak już wspomnieliśmy – na maj 2023 roku została zaplanowana premiera trzeciej i ostatniej części „Strażników Galaktyki”. Kolejnych planów współpracy reżysera z Marvel Studios na razie nie ma. Jednak Gunn rozstaje się z tą marką w przyjaźni. Wskazują na to choćby komentarze Kevina Feige, czyli dyrektora Marvel Studios.
Mimo to, James Gunn zapewne całą swoją energię poświęci teraz na postawienie DCU na nogi i… zapewnienie fanom wreszcie takich adaptacji ich ulubionych komiksów, na jakie zasługują. Miejmy nadzieję, że efekt sprosta oczekiwaniom.
Podsumowując, fani mogą zacierać ręce i z większą ekscytacją oczekiwać kolejnych produkcji z tego uniwersum oraz nowych gadżetów DC. A jak w praktyce potoczą się losy DCU? Na ocenę przyjdzie czas za kilka lat.