W świecie Marvela panuje sporo zamieszania. Jeszcze w 2023 roku zapowiedzi dotyczące rozwoju kolejnych faz MCU były zupełnie inne. Miał być Kang, ale życie chciało inaczej i władze Marvela musiały zmienić plany. To pozostawia ważne pytanie: co dalej z Avengersami? Wiadomo już coraz więcej, więc podsumujmy, co stanie się dalej z największymi produkcjami MCU, które zwieńczą 5. i 6. fazę.
Zapowiedzi co do 5. i 6. fazy MCU pojawiały się już od kilku lat, a plan rozpisany przez Kevina Feige i Marvel Studios miały niesamowity rozmach. W ich centrum był Kang Zdobywca. To ten kultowy czarny charakter z komiksów miał być nowym Thanosem – potężnym złoczyńcą, który przeprowadzi MCU przez kolejne etapy, aż do spektakularnego końca „Sagi Multiwersum”, jak nazwano te fazy filmowego uniwersum Marvela.
Pomysł był ambitny: Jonathan Majors zadebiutował jako wariant Kanga w serialu „Loki”. I to on miał pociągnąć skomplikowaną historię o podróżach w czasie i alternatywnych rzeczywistościach, w której losy multiwersum wiszą na włosku.
Wizja była wytyczona, kolejne kroki do jej realizacji – precyzyjnie rozpisane. „Ant-Man i Osa: Quantumania” (średnio udany) miał być pierwszym filmem, w którym Kang pokazuje pełnię swojej potęgi. Później postać miała przewijać się przez różne produkcje MCU, by w końcu doprowadzić do wielkiego finału w „Avengers: Dynastia Kanga”. Film miał być reżyserowany przez Destina Daniela Crettona i zapowiadał się jako starcie z najpotężniejszym wrogiem, z jakim kiedykolwiek mierzyło się MCU.
Tak pisaliśmy o planach na nowych Avengersów pod koniec 2022 roku: The Avengers The Kang Dynasty i Secret Wars: czego można się spodziewać po nowych Avengersach?
Niestety, rzeczywistość brutalnie zweryfikowała zamiary Marvel Studios. Jonathan Majors został oskarżony o przemoc, a w grudniu 2023 roku sąd uznał go za winnego popełnienia tego przestępstwa. Marvel nie mógł sobie pozwolić na współpracę z osobą z takimi problemami – niosłoby to za sobą potężne straty wizerunkowe. Dlatego studio natychmiast zerwało współpracę z aktorem.
To jednak sprawiło, że twórcy stanęli przed ogromnym wyzwaniem – jak kontynuować historię bez głównego antagonisty? Po prostu na nowo obsadzić rolę? To nie miało zbyt dużego sensu, bo Kang został już przedstawiony w dwóch produkcjach. Odpowiedź okazała się prosta, choć radykalna: trzeba było zmienić wszystko. Co dokładnie?
Kevin Feige ogłosił zmiany dopiero na ubiegłorocznym Comic-Conie, a wiadomości, które przekazał, były co najmniej…intrygujące. My natomiast zastanawiamy się, czy zwiastują one odrodzenie starego, dobrego Marvela, czy… niekoniecznie.
Marvel Studios w połowie 2024 roku zaskoczyło wszystkich. Zamiast łatać dziury po Kangu, zdecydowano się na kompletną zmianę kierunku, w którym będzie zmierzać 5. i 6. faza MCU. To rewolucja, która ma szansę się udać. Co konkretnie się stanie?
To chyba największa niespodzianka w historii MCU! Robert Downey Jr., którego fani pożegnali jako Tony'ego Starka w „Avengers: Endgame”, powraca do uniwersum... Ale nie jako ta sama postać, a jako Doktor Doom! Tak, dobrze czytacie. Aktor wcieli się w jednego z najpotężniejszych złoczyńców Marvela, władcę Latverii i odwiecznego wroga Fantastycznej Czwórki.
To nie będzie jednak typowy "zły do szpiku kości" antagonista. Marvel planuje przedstawić Dooma jako złożoną postać, której działania – choć radykalne – mają służyć dobru multiwersum. „Złol” ma być więc trochę jak Thanos, ale z jeszcze większą dozą niejednoznaczności moralnej.
Mówi się też o tym, że może to być po prostu alternatywna wersja Tony’ego Starka, która pod wpływem innego splotu wydarzeń stała się Doktorem Doomem. Jak daleko odejdą twórcy od wizji tej postaci z komiksów? Przekonamy się już wkrótce. Przyznajemy szczerze: nie możemy się doczekać, ale… trochę obaw jest.
Dowiedz się więcej: Kim jest Doktor Doom?
Chociaż Kang znika z MCU, sama koncepcja multiwersum pozostaje kluczowa dla fabuły. Nie mogło być inaczej. W końcu twórcy Marvela bawili się tym konceptem już w kilku produkcjach i coraz odważniej prezentują kolejne wizje alternatywnych rzeczywistości, które się ze sobą splatają.
„Avengers: Doomsday” ma być kulminacją wątków, które rozpoczęły się w takich filmach jak „Doktor Strange w multiwersum obłędu" czy „Spider-Man: No Way Home”. Szczególnie istotne mają być „inkursje” – czyli kolizje różnych rzeczywistości, które mogą prowadzić do zniszczenia całych uniwersów. Czy zatem powrócą np. alternatywne wersje Petera Parkera? Tego jeszcze nie wiadomo!
Starzy Avengersi już nie wrócą. Tony Stark i Natasha Romanoff nie żyją. Steve Rogers wrócił do przeszłości i zestarzał się wraz z Peggy Carter. Clint Barton po raz kolejny „odtrąbił” emeryturę. Thor wyruszył na „podbój” wszechświata z przybraną córką. Hulk/Bruce Banner ma syna.
Kto zatem został z oryginalnego składu? Kto do niego dołączy?
Nowa drużyna Avengers zapowiada się intrygująco, chociaż jej ostateczny skład nie został jeszcze potwierdzony. Na ten moment źródła podają, że w obsadzie „Avengers: Doomsday” mają się pojawić:
W filmie mogą pojawić się także pozostali członkowie Thunderbolts i być może X-Meni.
Mówi się też o tym, że do obsady mają dołączyć Chris Evans, który grał Kapitana Amerykę (czyżby jako złowrogie alter-ego swojej postaci?) oraz Benedict Cumberbatch. Acz ten ostatni, znany z roli Doktora Strange’a, udziela dość sprzecznych wywiadów na temat potencjalnego dołączenia do zespołu.
„Avengers: Doomsday” to będzie typowy blockbuster. Twórcy zapowiadają, że ten film skalą może przebić nawet „Endgame”. Czy tak właśnie się stanie? No cóż… Głównym motorem napędowym fabuły ma być Doctor Doom, który dostrzega zagrożenie dla multiwersum i postanawia działać... w dość radykalny sposób.
Według przecieków, Doom może próbować „naprawić” rzeczywistość poprzez jej... całkowitą przebudowę. To oczywiście sprowadzi na niego gniew Avengersów, ale sytuacja ma być znacznie bardziej skomplikowana niż proste starcie dobra ze złem. Marvel sugeruje, że postać grana przez Downeya Jra może mieć rację co do zagrożenia. Problem leży w metodach, jakie chce zastosować. Czy zatem Doom będzie typowym „złolem”, czy raczej skończy jako antybohater?
Film ma mieć też kilka szokujących zwrotów akcji. Mówi się o potencjalnym sojuszu między Doomem a Scarlet Witch (co mogłoby doprowadzić do jej odkupienia po wydarzeniach z „Multiverse of Madness”) oraz o możliwym powrocie niektórych zmarłych bohaterów z alternatywnych rzeczywistości.
Dobrą informacją jest, że za kamerę powracają bracia Russo, czyli twórcy odpowiedzialni za poprzednie filmy z serii o Avengersach. Zapowiadają, że „Doomsday” będzie czymś zupełnie innym niż „Endgame”. Zamiast typowej historii o ratowaniu świata, widzowie dostaną złożoną opowieść o moralnych wyborach i cenie, jaką trzeba zapłacić nie tylko za ocalenie świata, ale za uratowanie całego multiwersum.
Premiera „Avengers: Doomsday” ma nastąpić 1 maja 2026 roku. Takie są przynajmniej zapowiedzi twórców na teraz (stan na luty 2025). Studzimy jednak zapały, wiedząc że Marvel lubi przekładać terminy. Niech nie zaskoczy Was więc, drodzy czytelnicy, kilkumiesięczne przesunięcie planów. Jednak naszym zdaniem naprawdę warto na to czekać!
Podsumowując, zmiana planów związana z usunięciem Kanga z MCU początkowo wydawała się katastrofą. Być może okaże się dokładnie tym, czego potrzebuje Marvel, żeby wrócić do formy oczekiwanej przez widzów.
Powrót Roberta Downeya Jr. jako Dooma, wprowadzenie Fantastycznej Czwórki i potencjalne pojawienie się X-Menów to przepis na widowisko, które może być czymś więcej niż tylko „eventem kinowym”.
„Avengers: Doomsday” ma też szansę wprowadzić świeżość do formuły filmów o superbohaterach. A co najważniejsze – może udowodnić, że nawet bez Thora, Iron Mana czy pierwszego składu Avengers Marvel wciąż potrafi tworzyć świetne historie. Takie, które przykuwają do ekranów nie tylko najbardziej zagorzałych fanów. My czekamy!